Jak to wszystko się zaczęło?
Wszystko zaczęło się, gdy miałam wybrać szkołę średnią. Zupełnie nie wiedziałam wtedy, co chcę robić i kim zostać. Padło na liceum o profilu kosmetycznym. Po trzech latach nauki poszłam dalej w tym kierunku i wybrałam kosmetologię na Krakowskiej Wyższej Szkole Promocji Zdrowia.
Zmiany, wyzwania i nowe ścieżki
W międzyczasie zmieniłam pracę i zostałam szkoleniowcem technologii laserowych w kosmetologii. Potem spełniłam swoje marzenie o byciu menedżerką gabinetu kosmetycznego. Bardzo szybko zorientowałam się jednak, że to nie było moje marzenie, miejsce ani ludzie.
Pracowałam jako menedżerka, kosmetolożka, podolożka, recepcjonistka, sprzątaczka – od rana do wieczora. Gdy już byłam gotowa iść dalej, oznajmiłam, że nie chcę tego robić. Wtedy dostałam najlepszy prezent, jaki mogłam… wypowiedzenie!
Pierwsze doświadczenia zawodowe
Pracę w gabinecie kosmetycznym rozpoczęłam na trzecim roku studiów – było to wyzwanie przy studiach dziennych. W tamtym czasie praca z paznokciami była dla mnie najmniej lubianą opcją.
Przez kolejne trzy lata pracowałam jako kosmetolożka oraz menedżerka. W pewnym momencie do gabinetu trafiało coraz więcej osób z problemami paznokci i temat podologii zaczął mnie interesować. Zdecydowałam się więc na półroczną szkołę podologii oraz kilka kursów. Podjęłam także zaoczne studia magisterskie, wybierając specjalizację – podologię.
Dlaczego było to najlepsze, co mogło mnie spotkać?
Bo walczyłabym do ostatniej chwili, kosztem zdrowia i życia prywatnego. Dzisiaj wiem, że nie było warto. Cicha matka mojego biznesu, Ewa, powiedziała mi wtedy: „Świat ci sprzyja, czego się boisz?”.
Czy przestałam się bać? Nie! Nadal boję się wielu rzeczy, ale działam!
Dziś wiem, że to była dobra decyzja
Widzę to, patrząc na zadowolonych klientów, mając u boku podolożkę Asię, która po raz drugi zdecydowała się na pracę w moim zespole. Od niedawna w zespole jest również mój mąż, z którym zawsze świetnie nam się współpracowało, i w końcu udało nam się do tego wrócić.

Początki własnego gabinetu
Otwierając gabinet, nie miałam planu ani pieniędzy. Miałam umiejętności, czas, marzenia i chęć do działania. Otworzyłam go i wtedy zrozumiałam, co było moim prawdziwym marzeniem – tworzenie miejsca z chęci pomocy innym, ale też takiego, które będzie zgodne z moimi wartościami.
Czy jest łatwo?
Nie jest! Ciągle się rozwijamy, inwestujemy, szkolimy, ulepszamy gabinet. Moja firma jest finansowym filarem mojej rodziny, więc czasami to ogromna presja! Ale zawsze powtarzam, że to moje miejsce. Od czasu przeniesienia na Krokusową czuję się u siebie. Powtarzam też, że trafiam na wspaniałych ludzi – moich klientów!
Czasami aż żal kończyć terapię u kogoś, bo wspólny czas na wizytach przebiega w tak świetnej atmosferze. Super jest być tutaj, gdzie jestem. Super jest rozwijać się, iść do przodu i nie bać się tego, co przyniesie życie.
Podziękowanie i przyszłość
Dziękuję sobie, że zaprowadziłam się tutaj, gdzie jestem, i już nie mogę się doczekać, gdzie pójdziemy dalej!